sobota, 28 września 2019

Akademia Bieszczadzka

PROLOG:
● pierwszy mój komentarz to bardzo subiektywna uwaga: każdy opis to bardzo rozciągnięte porównanie. I jestem pewna, że niektórym się to podoba, ale mi trochę dziwnie się to czyta.

● "[...] drobne niebieskie ciapki w jej tęczówkach wyrażały ogromny niepokój." Ciapki wyrażające niepokój? Coś mi tu nie pasuje...

● "- Pani Per...? - Zdziwiła się młoda kobieta w ubogim stroju [...]" - Przed tym mi brakuje jakiegoś wejścia tej młodej kobiety, w pierwszej chwili pomyślałam, że odezwała się ta pani z ciapkami w oczach. Dopiero po chwili pomyślałam, że to chyba jednak ktoś otworzył drzwi w międzyczasie.

● Najpierw "dookoła padał deszcz", a zaledwie kilka minut później deszcz dopiero się powoli zaczyna.

● Podoba mi się opis kuchni :)

● "Wiedzieli, że coś wielkiego ma się wydarzyć jednak przyszłość niewielu z nich znała i niewielu chciała się tym podzielić. Mając jednak szczątki zaufania poczynili starania by przepowiednie wypełnić. Takim sposobem do Miry przyjechała mama wraz z Rodem." - Z tym fragmentem w ogóle coś chyba jest nie tak. Skoro zwołali konferencję, na której pewnie było wielu bogów, debatowali nad tym długo, pewnie plotki się rozchodziły i wszyscy wiedzieli o co chodzi. O przepowiednię, czyli o przyszłość. A tutaj nagle się okazuje, że tak naprawdę prawie nikt nic nie wie. I o co chodzi ze szczątkami zaufania? Zaufania do kogo? Ci bogowie, którzy nie wiedzieli, zaufali tym, którzy wiedzieli i robili co im Ci wiedzący każą? No i to trzecie zdanie. Skąd tu się nagle wziął Rod? Brakuje mi jakiegoś krótkiego wyjaśnienia dlaczego on podróżuje z tą matką, kim on jest.



ROZDZIAŁ 1

● Ten pierwszy fragment bardzo mi się podoba <3 Tylko o tym zaznaczaniu ołówkiem... Może warto by napisać, że trzymała jakiś notes, księgę, albo że pisała po ścianie jak tak żwawo szła. Edit: a dobra, tam dalej jest o opasłej księdze... Ale jednak myślę, że przydałaby się malutka wzmianka wcześniej.

● "Musiał ją wywieźć tam gdzie ma największą władzę i to jedyne miejsce jakiego nie sprawdziłyśmy. " - nie sprawdziły najbardziej prawdopodobnego miejsca, a sprawdziły wszędzie indziej? :P

● W momencie, gdy pod lotniskiem pojawia się Pogada przydałby się jakiś chociaż króciutki jej opis.

● No dobra, jestem trochę zdezorientowana. Bo w sumie nie wiem kim do końca są kobiety na lotnisku. Z początku myślałam, że może to te trzy, które przed chwilą były w zamku. Ale potem okazuje się, że chociaż są trzy to jedną z nich jest Pogada, która już na lotnisku czekała. Poza tym Mira przecież według prologu powinna być w zamku i odbywać rozmowę z matką i Rodem. Dobra, może się zaraz coś wyjaśni, poczekajmy.

● "Zorza ostatnio bardziej się martwi niż zwykle, nie wiem czy zwróciłyście uwagę... Ale mogę mieć do was prośbę? Jak lecicie do Indii, przywieźcie mi trochę przepisów kulinarnych, dobrze? " - Zaczęła o martwiącej się koleżance, a zaraz potem zmiana o 180 stopni i przywieźcie mi przepisy ;D No brakuje mi tu kilku zdań o martwiącej się Zorzy.


● "jasne o ile się uda, dobrze wiesz jakie mamy relacje... - westchnęła ciężko i ktoś na nią wpadł wylewając przy okazji cały napój który ta osoba trzymała. Do odlotu miały tylko pół godziny
" - jakoś tak mało dynamicznie to wyszło. 

● Fragment mówiący o tym, że na wszystkich dworcach i lotniskach Mira jest oblewana napojami. "stały się kimś w rodzaju legendy dla wszystkich osób w Królestwie. Ich relacja z władca jak i jego następcą wcale nie pomagała. Każdy chciał popatrzeć a ci do anielki specjalnie wpadali na obie kobiety." Jakim Królestwie? Skoro są na lotnisku, to muszą być czasy współczesne. Sugerujesz, że Ci ludzie, którzy chcą popatrzeć to zwykli obywatele, więc o jakim królestwie mowa? Czy one w ogóle nie są teraz w Polsce?

● "Kobiety spojrzały po sobie i przez chwilę była cisza. " - I przez chwilę była cisza brzmi nieładnie.

● "Zęby Pani M stały się jakby ostrzejsze i w ogóle nie przypominały tych ludzkich a jej włosy wydawałoby się że pozielenialy i stały się mokre. Widać było, że rusałka była ogromnie głodna." Czekaj, co? O.o Ale przecież Mokosz to bogini, więc skąd nagle rusałka? 

● "Stańczyk jednak nie wiedziała, że sama na siebie wiła bat." To pierwszy raz jak pojawia się jej nazwisko. I jest tak trochę od czapy. Może za pierwszym razem lepiej byłoby użyć pełnego imienia i nazwiska, żeby w ogóle było wiadomo o kogo chodzi.

● " Ta sytuacja nie dawała jej spać, jeść ani pracować." po czym jedno zdanie później: "Ostatecznie bardzo niespokojnie udało jej się zasnąć." Może zamiast napisać, że nie dawała jej jeść (choć przed chwilą zjadła) i spać (po czym zasnęła) lepiej napisać, że miewała z tym trudności. 

● "Na lotnisku w stolicy Indii " chyba jednak przydałaby się nazwa tej stolicy. Tak dziwnie to brzmi. 

● "Po odprawie i kilku krzywych spojrzeniach starych pracowników" w sumie czemu starsi pracownicy krzywo na nie patrzą? Bo są znane? Ale czemu tylko starzy w takim razie? Albo czemu krzywo? 

● " Ta sytuacja nie dawała jej spać, jeść ani pracować." po czym jedno zdanie później: "Ostatecznie bardzo niespokojnie udało jej się zasnąć." Może zamiast napisać, że nie dawała jej jeść (choć przed chwilą zjadła) i spać (po czym zasnęła) lepiej napisać, że miewała z tym trudności. 

● "Miały więc niecałe trzy dni na poznanie czy Ganiką jest Aniką, jej mała kuzynką. Zależności w boskiej rodzinie są bardziej niż dziwne tego nie jest łatwo wytłumaczyć, wszystko zależy od tego kto jaki wiek fizyczny utrzymuje chyba, że chodzi o Roda." Tu by się przydało małe rozwinięcie tematu wieku bohaterów i jak to działa. Nie wiadomo do końca kim jest Anika i w jakim jest wieku i co ona ma do tej historii. Imię Ganika, chyba też pojawia się po raz pierwszy. Może warto gdzieś wcześniej wspomnieć, że znaleźliśmy w Indiach dziewczynkę Ganikę i to chyba jest ta, której szukamy. 

● "W końcu dojechały do ogromnej posiadłości. Trzy razy były zatrzymywane przez strażników i służbę ale ostatecznie udało im się wejść do środka."  Skoro tej posiadłości ktoś pilnował to jak one w ogóle weszły do środka? Udawały kogoś? Jeśli dobrze rozumiem to jest rezydencja tego człowieka, którego nie chciały spotkać i przez to mają tylko trzy dni na zidentyfikowanie Ganiki/Aniki. Czyli wchodzą sobie od tak do czyjegoś domu, domu który jest ściśle strzeżony. Jak? O.o Muszę wiedzieć więcej :P

● "Czternastolatka nie była specjalnie wyrośnięta jak na swój wiek do tego było jeszcze w niej coś z dzieciaka, a szczególnie wtedy gdy nie było jej ojca. " Może lepiej jakoś inaczej to ująć. Że pozwalała sobie na bardziej dziecinne zachowanie, gdy nie było ojca, czy  coś takiego. Bo "było w niej coś z dzieciaka, szczególnie wtedy gdy" jakoś nie pasuje. 

● "Mira odruchowo złapała dziewczynę za nadgarstek i odwróciła się w stronę osoby, która na nią znowu wpadła." - Nie wiem czy tak to brzmi, czy to tylko ja, ale pomyślałam, że to kucharka za chwilę na nią wpadła. I Mira trzymała Ganikę, a odwraca się w stronę kucharki. Potem się wyjaśniło, no ale mówię. 

● "Spojrzała na nią chłodnym spojrzeniem [...]"Spojrzała spojrzeniem to masło maślane, tym bardziej, że dwa zdania dalej mamy kolejne ze spojrzeń. O i zaraz jest "[...] i przyciągnęła dziewczynę do ścisłego uścisku." Ścisły uścisk dziwnie brzmi. Ale poza tym ta scena jest całkiem fajna.

● "Ganika schowała się lekko za kucharką, która niezbyt przejęła się obecnością obcych. " Kucharka nagle zmaterializowała się obok i nikomu nic nie powiedziała. Tak nienaturalnie to wyszło. Warto dopisać, że gdzieś tam w międzyczasie udało się jej dobiec do zebranych czy coś. A zaraz jest "Spojrzała za to na dziewczynę i westchnęła ciężko." Nie wiedziałam w pierwszej chwili kto na kogo patrzy.

● "Kucharka odsunęła się kawałek. Dostała przestrogę, odnośnie tych kobiet od poprzedniego głównego kucharza." Czekaj, przecież przed  chwilą te kobiety były dla niej zupełnie obce i nie przejęła się ich obecnością. Teraz już je zna i wie, że ma zachować dystans. Kiedy i jak to się stało?


● "Ja nazywam się Mokosz, jestem opiekunka dziewczyny, która przed chwilą cię przytuliła." Ekhm, ta dziewczyna, która przed chwilą Cię przytuliła ma imię i to idealny moment, żeby je wyjawić. Wyszło trochę dziwnie.

● "Nie potrafiła tego wyjaśnić, po prostu.. zrobiło się jej dziwnie. " Mi też się zrobiło dziwnie :P To zdanie powinno się skończyć przed przecinkiem.


● "Zostawiła Ganikę samemu, przez co, ta poczuła się jeszcze bardziej dziwnie. " o.O Kucharko! Tak się nie robi! Ten mały fragmencik z kucharką jest, no właśnie, dziwny. Już sama nie wiem o co tej babcie chodzi. Jeszcze wcale nie odezwała się do pani M i Miry, nagle ucieka, zostawia Ganikę... co? I Ganika teraz się czuje jeszcze dziwniej. Nie bardziej osamotniona, nie bardziej onieśmielona, nie bardziej spłoszona... Jest mnóstwo określeń na to co może teraz czuć!

● "-Twój…. Opiekun… wie, że tutaj jesteśmy. Zaprowadziła byś nas do pokoi gościnnych?- poprosiła Pani M kładąc dłoń na ramieniu młodej dziewczyny. - Potem ci opowiemy skąd jesteśmy jak i i twojej mamie i reszcie rodziny " Nie ma to jak się wpraszać do kogoś na nocleg. :P A Ganika chwilę później ochoczo się zgadza, chociaż przed chwilą były łzy i dziwne uczucie w serduszku, bo te obce kobiety mówią podejrzane rzeczy o jej przeszłości. No to trochę się kupy nie trzyma. Młoda zmienia nastroje jak chorągiewka na wietrze. A jeszcze jedna uwaga: bo w sumie jesteśmy w Indiach i ja nadal nie wiem nic o języku w jakim mówią? Czy wszyscy tam mówią po polsku?

● "[...] zaczęła tracić równowagę - Ja to mam szczęście - mruknęła pod nosem próbująć chwycić się barierki i zachichotała, znowu to samo!" Zacznijmy od tego, że Ganika zachowuje się bardzo dziecinne jak na swój wiek, bo z tego co pamiętam ma czternaście lat. Niby tam było wspomniane, ze taka bywa, ale w tym fragmencie wygląda to jakby cierpiała na jakieś zaburzenia psychiczne.

● "Czternaście lat to okres najważniejszych wyborów jakie może dokonać Słowianin. Potem wszystko idzie z górki." Nie mam pojęcia o jakie wybory chodzi. Może w tym fragmencie nie powinno się już wciskać wyjaśnienia, ale może gdzieś troszkę dalej, albo w ogóle to usunąć

● "Ile ja bym dała by mieć taki dywan u siebie w pokoju - westchnęła z rozmarzeniem [...]" A dlaczego nie może go mieć? To dom jej ojca albo "ojca", który ewidentnie jest bogaty. Jeśli nie może go poprosić o taki sam, to czemu go nie przeniesie do siebie. Pewnie nawet nikt nie zauważy :p Albo trzymają ją w komórce pod schodami, karmią samą owsianką i nie pozwalają na nic więcej niż co konieczne do przeżycia.


● "W dziewczynie urodziło się nowe uczucie, które zanikło już dziesięciolecia temu. Nadzieja, dzięki niej można budować imperia jak i burzyć tyranię, a przede wszystkim złączyć rodzinę i rozpocząć coś nowego, pięknego." To brzmiałoby naprawdę ładnie, gdyby to trochę przerobić.


● "Miałaś cztery lata, razem z mamą i ojczymem akurat byliście nad morzem. Na chwilę się odwrócili na molo by pokazać Ci nadpływający statek." Trochę niewiarygodna historia. Jeśli ojczym nie jest bogiem, ani nikim nadzwyczajnym to i tak jedno z jej rodziców bogiem było. I jakimś cudem w sekundę ktoś zabrał jej dziecko, ona nawet się nie zorientowała, nie walczyła... Czterolatkę pewnie trzymali za ręce, szczególnie taką ruchliwą... No nie uwierzyłabym w tę opowieść. Może coś innego, albo więcej szczegółów, które by wyjaśniły to i owo. Chyba że nie chciały straszyć małej tym, że jej matka jest boginią, ale nawet wtedy te okoliczności porwana można było bardziej wyjaśnić.

● "Jej oczy błysnęły na szaro, a dziewczynie przed oczami pojawiło się pewne wspomnienie." A ona nie ma czasami szarych oczu? Czy gdy szare oczy błyszczą na szaro to w ogóle widać jakąś zmianę? Może po prostu zabłyszczały tudzież pojawiły się w nich iskierki.

● "zaśmiała się pod nosem wymawiając ostatnie zdanie po polsku tak by tylko Mira je zrozumiała." Czyli one cały ten czas mówiły w hindi czy jak? Warto gdzieś na początku to zaznaczyć.

● Scena w kuchni: a gdzie się podziała kucharka i szef kuchni? Nagle nikogo tam nie ma. Jedyne wyjaśnienie jakie mam to to, że kucharka i kucharz właśnie są w spiżarni czy gdzieś i z telefonem relacjonują panu domu, że przyjechały te kobiety, na które mieli uważać. I w tej sytuacji Mira i pani M powinny... no nie wiem? Zabrać Anikę, skoro już wiedzą, że to ona i się wynosić w te pędy? Nie rozumiem.
No i jeszcze jedno: dlaczego Mira i Pani M znają ten dom? Anika mieszka tam od dawna, tak można wywnioskować. Ale pierwszy raz widzą się na oczy.
No i jeszcze jedno (2): dlaczego Anika w ogóle nie wspomina nic o tym, że jej ojciec ją okłamywał? Właśnie dowiedziała się, że została porwana, gość, którego uważała za ojca to chyba właśnie porywacz...

●"Dziewczyna była naprawdę urocza gdy starała się naśladować jej ojca. " Gdy dzieci tak się zachowują są bardziej wnerwiające niż zwykle i mam ochotę je zabić. Daleko tu do uroku :P A no i w ogóle nagle pojawił się zaginiony kucharz!

● Opis gotowania jest bardzo dokładny. Dobrze czyta się ten fragment. Poprzednie opisy czynności nie były tak dobre jak ten i nie byłam pewna co się dzieje.


● "[...] zwłaszcza, że gdyby był tu teraz jej ojciec to dopiero by jej narobił. " Czy on w ogóle jest jej ojcem? Nadal nic nie wspomina o tym, że ją okłamywał. Poza tym co by jej narobił, co to w ogóle znaczy?

●"Co jak zo ale blizny w takich miejscach u ponoć normalnie żyjącego dziecka nie były normalne." Jakie blizny, jak wyglądały, w jakich miejscach?


●"Mira skończyła do końca mizerię i nałożyła posiłek na trzy talerze. Ostatnio złotowłosa dodawała ryżu do wszystkiego przez co większość osób, które z nią jadała posiłki chudła. " Czekaj, czy ona dodała ryżu do mizerii? O.o No i z tym chudnięciem to mi się skojarzyło negatywnie, ale jak miało być pozytywnie to może lepiej to zmienić na coś w stylu wracali do zdrowej sylwetki czy coś.


● "-Ja też nie mogę się doczekać, by ją zobaczyć - uśmiechnęła się do cioci i cofnęła się kilka kroków. To była prawda, odkąd dowiedziała się że jej mama żyje, bardzo chciała ją spotkać." Chyba ani razu o tym nie wspomniała? Nie zachowuje się jakby tak bardzo chciała ją zobaczyć. Mogłaby np. poprosić o to żeby zadzwonić, o to żeby opowiedziały o niej coś więcej itd.


● "-jak zjesz opowiesz mi jak to jest nie jeść przez prawie dziesięć lat mięsa. - odparła podając wszystkim sztućce i sama wskoczyła na wysoki stołek barowy. " Czemu nie jadła 10 lat mięsa? Wyjaśnisz? A jeśli chodzi o coś w indyjskiej kulturze, tego, że gotują praktycznie bez mięsa to skąd wzięły nagle mięso na mielone?

●" Z jednej strony dobrze z drugiej ciężko było jej widelcem przy nim operować. Nie miała w tym doświadczenia.. przełożyła widelec do drugiej ręki i spróbowała jeszcze raz. " Nie rozumiem. Dlaczego ciężko jej operować widelcem i (jeśli o to chodzi) dlaczego złapała go "złą" ręką? Nawet jeśli całe życie jadła rękoma to od dziesięciu lat chodzi do szkoły, gdzie na pewno musiała trzymać ołówek/długopis i wie, którą ręką jest jej łatwiej trzymać rzeczy.

● "Mam źle przeczucia co do tego chłopaka" Mira, nawet go nie widziałaś! :P Usłyszałaś tylko jego imię!1! A jeśli go zna, czy czytała o nim w jakichś aktach/czort wie gdzie to warto gdzieś o tym wspomnieć, nawet nie w dialogu, ale jako myśli Miry.

*ten rozdział jest strasznie długi...

● "Po czym wspięła się po ścianie domu na dach i usiadła tam." SPIDER-GIRL! Jak ona się wspięła po ścianie na dach?! O.O

● "Wstała i przeszła po dachu, budynek był bardzo duży i dach ciągnął się nie tylko przez część mieszkalna, ale i gospodarczą. Dziewczyna wzięła w ręce łuk i zaczęła swoje co wieczorne zajęcia. Na dachu rozstawione były tarcze do których ta musiała trafić. Znajdowały się one na części gospodarczej, przez co z balkonów świetnie było ja widać, " Nadal nie potrafię sobie wyobrazić jak to wygląda.

● "Mira I co myślisz o samej Anice? Według mojej opinii nie będzie trudno wprowadzić ja w społeczeństwo jednak gorzej będzie ją stąd wyrwać szczególnie  gdy przyjedzie Naveen. " Powiedziała niespiesznie przebierając się w piżamkę, żeby tam zanocować, zamiast wziąć Anikę pod pachę i uciekać do Polski...


ROZDZIAŁ 2


● "Następnego dnia, Anika wstała zaraz przed świtem, była to jej rutyna [...]" i " Jak co rano, miała zamiar oglądać wschód słońca." Poprzedniego dnia służki obudziły ją koło 7 rano. Skoro to jest jej rutyna to w pierwszym rozdziale przydałoby się pozmieniać troszkę.


● Dalej jest fragment o tym jak Anika siedzi na mostku (co w sumie miło się czyta), ale wspomniałaś, że Zorza jakby wzmacnia słońce żeby otulić córę promieniami, bo w Indiach nie może zrobić... no zorzy. Coś takiego. I tu mi się coś nie zgadza. Skąd Zorza wie gdzie jest jej córka? Jeszcze dzień wcześniej Anika nadal miała status zaginionej i wszędzie jej szukali.


● Następnie bierze łuk strzały i biegnie na strzelnicę na dziedziniec. No ale w poprzednim rozdziale strzelała na dachu, czemu tym razem wybrała inne miejsce?


● O Pani M: "Zawsze musiała być gotowa na każdą ewentualność a szczególnie jako Fechmistrzyni. Dużo się działo przez te wszystkie lata takim sposobem uzyskała tak wysoki tytuł." Tutaj przydałoby się więcej wyjaśnienia. To, że ona jest Fechmistrzynią pada po raz pierwszy. To drugie zdanie w ogóle nic nie mówi. I albo lepiej je już wywalić albo np. dać krótką notkę biograficzną o bojowych sukcesach pani M. Cokolwiek innego. :P

● "Zobaczymy jakie błędy popełniasz - kobieta w duszy cieszyła się, że szarooka miała jakąś pasje wywodząca się z czegokolwiek innego niż Indie. " O Łucznictwie. Specjalnie sprawdziłam i wychodzi na to, że najwcześniej udokumentowane zostało to w starożytnym Egipcie. Później to chyba było już w każdej kulturze, w Indiach pewnie też.

● Scena jak Anika strzela z łuku, a pani M daje jej instrukcje jest fajna. :)

● "Bez większych precedensów zaczęła jeść [...]" Czy precedens to dobre słowo? Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że coś tu nie tak. Bez zbędnych ceregieli może raczej? Bez zbędnych konwenansów?

● W ogóle w kuchni znowu nie ma kucharza/kucharki. Jakoś nie ma tu w ogóle służby, chociaż wcześniej bywała tu i ówdzie wspominana. Warto gdzieś tam od czasu do czasu coś wtrącić, żeby wyglądało prawdziwie.

● "[...] - zakończyła swój wywód sięgając po pierwszą z nadpalonych kopert. Upodobali sobie wsyłanie listów za pomocą swarogowych płomieni. Mira wolała już poprzednie dwa sposoby. Albo wodą alo gołębiem. Ale cóż poradzić i nawet bogom czasami się nudzi. " Podobał mi się ten fragment, do momentu nudzących się bogów. Cokolwiek innego, tylko nie to :P

● Mam mieszane uczucia co do listu od Pogady. Jest taki... bez sensu? No i nie wiem, bo w sumie może chciałaś tym pokazać charakter Pogady. No zastanów się sama nad tym, bo serio nie wiem co mam myśleć.

● Pismo w liście od... Chorsa(?) ciężko się czyta. Ogólnie podoba mi się pomysł ze zmianą fontu na przypominające pismo odręczne, ale tutaj naprawdę trzeba się wysilić żeby rozróżnić słowa.

● Generalnie trochę brakuje mi jakiegoś bardziej archaicznego języka w tych listach od bogów. Żyją setki lat i nawet jeśli idą z duchem czasu i znają obecny slang to jednak wydaje mi się, że powinni bardziej przesiąknąć tym staropolskim, którego używali dłużej.

● "Odchrzaknela i ruszyła do części kuchni gdzie przebywały kucharki zagadała do nich i po dłuższej dyskusji dostała kilka przepisów." O.O Kucharki tam były przez cały czas! Siedziały w kącie cichutko, czekając aż ktoś je zauważy ;D No nie, nie brzmi to dobrze. Może warto wspomnieć, że gdy pani M rano weszła do kuchni czy coś, to przywitała się z nimi, po czym każda zajęła się swoimi zadaniami. W międzyczasie może zapytała gdzie jest jakiś garnek czy coś...


● "-Oczywiście Hasan. Dzisiaj odrobię te lekcje, a w poniedziałek wrócę do szkoły [...]" W sumie to nie wspominała wcześniej, że ma jeszcze miesiąc wakacji? To  jedno. A poza tym to Mira przed chwilą wspomniała, że ma uprzedzenia do Hindusów. Czemu? :P Może lepiej to jakoś krótko wyjaśnić, bo nie za dobrze to o niej świadczy co nie. :P

● "Nigdy nie rozstawała się z jednym z kilku sztyletów, które dostała kiedyś tam na urodziny więc jeżeli będzie trzeba to dziewczyna dokona rzezi od ręki i nikt jej nie posadzi…. No oprócz Siwy i Naveena, ale o nich martwić sie za bardzo nie musi." Zamiast "kiedyś tam na urodziny" co brzmi okropnie, rzuć jakąś losową liczbą. Na siódme urodziny, jakiekolwiek. Poza tym czemu nikt jej "nie posadzi". Napisałaś "więc", a jednak nic to nie wyjaśnia. Czemu niby jej ludobójstwa ma pozostać bezkarne? Wyjaśnij. Dlaczego nie musi się martwić o Siwę i Naveena? Kim oni dla niej są? Zakładasz, że wszystko jej oczywiste, gdy tymczasem ja czytam i ciągle robię wielkie oczy, bo NIC nie jest oczywiste i nie mam pojęcia co się dzieje :P

● W ogóle dzień drugi i Anika w sumie dalej nie ma przemyśleń na temat tego, że jej ojciec okłamywał ją prawie całe jej życie i jest porywaczem. :P

● "Westchnęła ciężko, nie lubiła jego notatek, były zawsze tak strasznie poplątane… szkoda było gadać. "  To "Szkoda było gadać" to nie wiem co tu robi. Rozumiem w dialogu, gdy ktoś chce uciąć temat, ale w opisie to jest niepotrzebne.

● "Młodych ciągnęło do siebie jednak Mira robiła wszystko by się do się od nie zbliżyli na próżno. " Czyli ciągnęło, ale w sumie to nie, a wszystko to mogło być na próżno. Co? O co chodzi z "na próżno". W ogóle nie rozumiem o co chodzi, co to miało oznaczać, co chciałaś przekazać. Przeczytałam kolejnych kilka zdań i trochę chyba zaczynam wiedzieć co mogłaś mieć na myśli, ale i tak nie koniecznie. To "na próżno" mnie zwodzi i denerwuje :P

● "To podstawy gdyby nie ten parszywie dzisiaj byś władała co najmniej pięcioma językami słowiańskimi i trzema językami obcymi [...]" W wieku 14 lat. Skąd wiesz, że jest językowym geniuszem? Czy to jest coś z czym rodzi się każdy bóg/półbóg słowiański? Czy Mira tylko tak powiedziała, by dać upust swojej złości. Potrzeba wyjaśnienia.

● W ogóle to Mira odpisuje na te listy, najpierw Tadzio, potem Pogada, a list do Zorzy sobie zostawiła na później. Mira! Przecież Zorza tam pewnie umiera z niecierpliwości czy znalazłaś jej porwaną przed 10 laty córkę! Powinnaś już wczoraj dać jej znać, a jak nie, to odpisać jej teraz w pierwszej kolejności!

● Naprawdę podoba mi się pomysł ze świecą i teraz nawet było wyjaśnienie i jestem szczęśliwa, bo wiem co się dzieje i jak to działa. Fajnie! :D

● "Władcy bardzo dbali o to, by nie zatracić starego stylu budowania tak jak to robią inne nacje…. No dobra nie władcy a Mira." No więc Mira, która jest nastolatką, jak gdzieś się przewinęło, od wieków stoi nad głową każdego króla (którzy nawet jej słuchają) i nie pozwala zmienić stylu architektury w całym kraju. Wyjaśnij jak to działa, albo nie uwierzę :P

● " Mówisz tak jakbyś go znała a jeżeli dobrze rozumiem…. To bóg, tak?- odparła podejrzliwie Anika." No i tu mam taki problem... W sumie jaki był proces myślowy, w skutek którego Anika doszło do tego wniosku? Bo w sumie nie wiem. i mnie to zastanawia. I zastanawia mnie też to czy Anika w ogóle nie ma pojęcia o boskości jej rodziny? Miała cztery lata, gdy ją porwali. Coś tam pamięta. Czyli jej rodzina cały ten czas gdy z nią była ukrywała fakt, że żyją od setek lat

● Kochana, na pierwszej stronie przydałoby się rozrysowane drzewo genealogiczne, bo bez tego to czarno to widzę :P


● Cholera, przybycie pana ojca zwiastują biciem w dzwony. ;D A tak na poważnie to podoba mi się ta scena, gdzie Mira mówi o rodzinie itd. Jest miły. No i kurde, CZEMU MIRA NIE CIERPI INDII I HUNDUSÓW?! ;P Jakiś rodzaj ksenofobii czy co?



ROZDZIAŁ 3


● W sumie teraz skojarzyłam, że imię Naveen już padło. Wtedy, gdy Mira chciała robić rzeź i nikt nie mógł jej powstrzymać oprócz Siwy i Naveena. Kim właściwie jest ten gość? Dowiem się kiedyś? :P I czemu ma władzę żeby powstrzymać ludobójstwo Miry? On też jest jakimś bogiem, coś? Jak wpisałam to w google to wyskoczył książę  z "Księżniczki i Żaby".


●"Nie licząc tego jakże malutkiego szczegółu to jestem tutaj by pomóc w powrocie do domu bratanicy i jak sam zauważyłeś Siwa nas tutaj wpuściła. Pamiętaj, że łamiąc jej przysięgę zrobiłeś sobie w niej… Nich… Nie ważne... wroga. - obracała małe pół tępe ostrze w dłoniach." Co? Siwa to liczba mnoga? Jak ona wpuściła je do cudzego domu? Co? Wyjaśnij bo W OGÓLE nie mam pojęcia co się dzieje. Czekaj? Czyli Siwa to bóg/bogowie indyjscy? Czyli Naveen też? Czemu ja dopiero teraz dostaje taką wskazówkę? Znowu zakładasz, że wszystko jest oczywiste? Otóż, nie jest ;D

● "- ona nazywa się Anika Dobromiła Ramańska [...]" Ta wypowiedź, ta rozmowa ogólnie jest fajna. Tylko mnie zastanawia czemu bogowie mają w ogóle nazwiska? Jest to później gdzieś wytłumaczone? Bogowie są starzy, starzy, a Ci pierwsi znani historii ludzie to chyba właśnie z nazwiskami stali dość cienko?

●  Podoba mi się to, że wspomniałaś o służbie gdy Naveen wychodził, a potem Anika podbiegła zobaczyć, czy chłopaczkowi nic się nie stało. Wyszło tak naturalnie, fajnie.

● "Pokój hotelowy, Mira odkłada torbę, Ciocia M pod parapetem z rękami złożonymi na piersi
-Włodzimiro Anastazjo Stańczyk, co to na bogów miało być?" Czyli one mimo wszystko ją tam zostawiły i wyniosły się do hotelu? O.O

● " Ja wiem, że się nie lubimy z Naveenem, że to człowiek bez honoru, człowiek postępujący wbrew woli swoich bogów [...]" Czyli Naveen jednak nie jest bogiem? CO SIĘ DZIEJE, KTO JEST KIM...;o

● Dobra, to jest na razie koniec 3 rozdziału. Ale jeszcze mam jedną taką ogólną uwagę. Często zamiast imienia itd. pojawia się coś takiego: "złotowłosa powiedziała to", albo "szarooka zrobiła tamto". I jak ja mam zapamiętać kolor oczu, włosów, cery itd wszystkich postaci żeby potem pamiętać kto co mówi i robi? Doszłam do wniosku, że zamiast tak cudować i dezorientować lepiej po prostu powtórzyć imię.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz