niedziela, 14 kwietnia 2019

Vincentowe

Wyskoczyliśmy z nadświetlnej jakiś czas temu. Zaraz po wejściu na terytorium galaktyki Ver. Nie mieliśmy o niej wielu informacji, ale z tego co udało nam się ustalić – przynajmniej trzy planety były nieźle rozwinięte i dało się tu znaleźć jakąś robotę.
Stałam na mostku i patrzyłam na układ słoneczny, do którego się zbliżaliśmy. Wyglądał zachęcająco.
- Zgodnie z planem wylądujemy na Jyin – poinformowała mnie Android.
Wyrwała mnie z zamyśleń, ale usłyszałam ją i pokiwałam głową.
Odkąd Viena zawładnęła moim życiem, pełniłam rolę Kapitana tylko na piśmie. Nie mogłam podejmować żadnych decyzji, w obawie, że zostanę zabita. Android starała się informować mnie o wszystkim w pierwszej kolejności, żebym poczuła się lepiej, ale wszyscy wiedzieliśmy, że teraz pałeczkę trzyma Lor.
Uznałam, że to dobry wybór. Był lojalny, myślący i doświadczony.

Dotknęłam skanera na drzwiach pokoju Lora. Drakian otworzył mi po krótkiej chwili. Musiałam wprosić się sama, bo w jego kulturze nie zapraszano gości do domu i zapominał o tym, że czasami musiałam porozmawiać z członkami załogi na osobności. Zamknął drzwi, odwrócił się i popatrzył na mnie ze skrzyżowanymi rękoma. Nie był zły, to mogłam powiedzieć od razu. Zastanawiał się co mnie sprowadza i wyglądało na to, że zdążył się domyślić. Niesamowite jak bardzo udało mi się opanować mowę ciała ludu, który mowy ciała prawie nie używa. 
- Musisz coś dla mnie zrobić – zaczęłam.
Skinął głową, cierpliwie czekają na wyjaśnienia. 
- Na jakiś czas muszę się wycofać, zostać niezauważalna. Potrzebuję kogoś, kto pokieruje statkiem i załogą.
- Zrobię to pod jednym warunkiem.
Nie spodziewałam się tego, więc zapytałam. 
- To ja powiem o tym Ragnie – oznajmił, a na jego twarzy pojawił się ledwie zauważalny uśmieszek, przez który parsknęłam śmiechem.
- Jasne, Lor. Teraz Ty tu rządzisz.
Poklepałam go po ramieniu i wróciłam do siebie, żeby móc zalać smutki w alkoholu, modląc się, żeby Viena nie miała nic przeciwko temu. 

Minęły dwa tygodnie i był to dla mnie okrutny czas. Cały czas łapałam się na tym, żeby wydawałam rozkazy, a wtedy ludzie dziwnie się na mnie patrzyli i wymieniali skonfundowane spojrzenia, dopóki Lor nie powtórzył polecenia i wtedy dopiero zabierali się do pracy.
Posyłałam mu przepraszające spojrzenia, a on rozumiał.
Ragna też rozumiała, chociaż zaraz po ogłoszeniu decyzji przez nowego kapitana chodziła zła jak osa po całym statku i niemalże strzelała prądem w każdego, kto się jej nawinął. I tak dobrze to zniosła…
A Vincent… Vincent nie wychodził ze swojej kajuty. Może i robił to, gdy wszyscy inni spali, ale nie mogłam tego potwierdzić. Poprosiłam Android żeby zablokowała mi dostęp do administracyjnych zabezpieczeń statku, żeby mnie nie korciło.
Próbowałam z nim rozmawiać. Przynajmniej na początku. Ale on nadal był śmiertelnie zły i nie chciał mieć ze mną nic wspólnego. Nie wiedziałam nawet czy zdaje sobie sprawę z mojej sytuacji.
Usłyszałam charakterystyczne piknięcie. Z zaciekawieniem zerknęłam na jeden z ekranów, ale widząc spojrzenie Android od razu się odwróciłam.
Na mostek wszedł Lor i to on przejrzał zlecenia umieszczone na rynku.
- Mam coś ciekawego – oznajmił po chwili, ale ja nawet nie mogłam spojrzeć. Najlepiej gdybym w ogóle stąd wyszła.
- Powodzenia, Kapitanie – rzuciłam, a Drakian skinął głową i zaczął omawiać strategię z Android.
Więc wróciłam do pokoju i piłam. Tak wyglądała teraz większość moich dni. Nie chciałam robić nic więcej, w obawie, że Viena uzna to za złe.

Wiedziałam, że szykują się do misji, chociaż nie miałam pojęcia o szczegółach. Nie potrafiłam nawet opisać jak czułam się, gdy wchodziłam do pokoju, a wszyscy milkli. Robili to dla mojego dobra i byłam im za to wdzięczna, ale to wcale nie było takie łatwe.

Któregoś dnia zadokowaliśmy. To było duże miasto, chociaż wyglądało dość prymitywnie. Budynki były wykonane z gliny albo innego naturalnego materiału. Tylko pałac wyróżniał się na tle niewielkich lepianek i kramów.
Nie miałam pojęcia co będzie się działo, więc wolałam nie wychodzić ze statku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz